Dolina Sangla jest pierwszym regionem w Indiach ze stadami certyfikowanych ekologicznych owiec. Odległa górska dolina położona jest w indyjskich Himalajach, w pobliżu granicy z Tybetem. Ukończenie procesu certyfikacji zajęło dwa lata ciężkiej pracy na wysokości do 5000 m. Dziś właściciele owiec i pasterze są dumni z tego, że są pierwszymi w Indiach, którzy produkują czystą, nową, certyfikowaną ekologiczną wełnę owczą.
Maleńkie białe kropki poruszające się powoli po górskim pastwisku - to wszystko, co można zobaczyć z daleka gołym okiem. Dopiero po zjechaniu z polnej drogi i rozpoczęciu wspinaczki po stromym górskim zboczu można dostrzec setki owiec z jagniętami i kilka kóz. Dwa ogromne, czerwono-brązowe psy pasterskie uważnie obserwują stado. Pasterze mają czas na zaparzenie herbaty na małym ognisku - piją ją ze świeżym kozim mlekiem i solą.
Letnie pastwisko dla tego certyfikowanego ekologicznie stada Himalana znajduje się na końcu doliny Sangla na wysokości około 4000 metrów. Dotarcie do najbliższej wioski, Chitkul, ostatniego przyczółka cywilizacji po tej stronie granicy, zajmuje pasterzom cztery godziny pieszo. Mimo braku tlenu w powietrzu na tej wysokości, mężczyźni są w stanie iść bardzo szybko. Najbardziej odległe letnie pastwiska znajdują się na wysokości do 5000 m, otoczone samotnością i ośnieżonymi szczytami Himalajów. Gdzieś tutaj znajduje się granica z Chinami i Tybetem, a najbliższa indyjska wioska oddalona jest o co najmniej dzień drogi.
Na tej wysokości noce są zimne nawet latem, ale ich gruba sierść utrzymuje owce w cieple. Od połowy września stada wyruszają w długą drogę na zimowe pastwiska w niżej położonych, cieplejszych dolinach. Przed rozpoczęciem wędrówki w dół gór owce są strzyżone, a rezultatem jest wełna himalajska.
Stado, pasterze i psy schodzą z wysokogórskich dolin za pomocą mułów. Mijają Chitkul, wioskę z tradycyjnymi drewnianymi domami ozdobionymi pięknymi rzeźbami. Buddyjskie flagi powiewają przed świątynią z drewnianymi kolumnami, oplecionymi przez smoki z długimi ogonami. Tybet jest blisko. Teraz, na początku września, mieszkańcy wioski przywożą siano, które będzie karmić krowy przez zimę. Chitkul będzie zasypany śniegiem przez kilka miesięcy i czasami całkowicie odcięty od reszty świata.
Gdy stada zbliżają się do dolnego krańca doliny Sangla, krajobraz się zmienia: chronione przed najgorszym zimnem i zbyt dużą ilością deszczu przez wysokie góry i strome ściany skalne, rosną drzewa morelowe i migdałowe. Zmieniający się klimat sprawia, że jabłonie kwitną na wysokości 3000 metrów. Oprócz hodowli owiec, sady są najważniejszym źródłem dochodu dla rolników w dolinie.
Gospodarka w społeczności Sangla wzrosła dopiero od czasu, gdy dolina stała się dostępna drogą. Wyobraźmy sobie jednopasmową, wyboistą drogę, z zakrętami typu hairpin, czasami wysadzaną w pionowej skale lub rozpadającą się na krawędziach, zbyt wąską, aby dwa samochody mogły się minąć, z wyjątkiem specjalnych zatoczek. Teraz to trzy godziny jazdy do Peo, stolicy dystryktu, gdzie rolnicy sprzedają produkty takie jak owoce i groszek oraz gdzie przywożą wełnę do przetworzenia. I oczywiście wszystkie podstawowe towary potrzebne w dolinie, od oleju do gotowania po materiały budowlane, takie jak cement czy cegły, muszą być przewożone tą zdradziecko wąską drogą, która często pozostawia nie więcej niż szerokość dłoni między oponami a przepaścią.
Aby dostać się na równiny, około 350 km na południe, potrzeba co najmniej dwóch dni jazdy samochodem - po niekończących się krętych drogach i przez dziesiątki górskich przełęczy. Himalajskie owce, pasterze i ich psy pokonują ten sam dystans, aby dostać się na przydzielone im zimowe pastwiska. Podróż z letnich pastwisk w dolinie Sangla do nisko położonych pastwisk zimowych w Nahan zajmuje średnio osiem tygodni. Do końca kwietnia owce pozostaną na pastwiskach w otwartych, zarządzanych przez rząd lasach. Po kolejnym strzyżeniu ponownie wyruszą w drogę i dopiero w czerwcu dotrą na górskie pastwiska na dachu świata.